Konfederacja: Próbujemy powstrzymać ustawę o inwigilacji i szpiegowaniu Polaków

Dodano:
Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Tak, jak sprzeciwiamy się okradaniu nas z wypracowanych przez nas pieniędzy, tak sprzeciwiamy się inwigilacji i okradaniu nas z naszej prywatności – mówią posłowie Konfederacji.

Poseł Konrad Berkowicz i Grzegorz Płaczek z Konfederacji przypomnieli podczas poniedziałkowej konferencji prasowej o projekcie ustawy o prywatności, którą przygotowała Konfederacja. To odpowiedź na rządowy projekt ustawy inwigilacyjnej, będącej przedmiotem prac Sejmu. Bardziej znana nazwa projektu to "Lex pilot", ponieważ zakłada on także m.in. przymus dla wszystkich, którzy produkują sprzęt i konfigurują system, umieszczanie na kanałach od 1 do 5 kanałów Telewizji Polskiej.

Berkowicz: Skojarzenie z Koreą Północną

– Jesteśmy tutaj z powodu zatrważającej ustawy inwigilacyjnej rządu, ustawy o szpiegowaniu Polaków – powiedział Berkowicz podczas konferencji prasowej w Sejmie, gdzie zorganizowano wysłuchanie publiczne w sprawie rządowego projektu Prawa komunikacji elektronicznej i związanych z nim ustaw.

Poseł zapewnił o zdecydowanym sprzeciwie Konfederacji przeciwko zawartemu w projekcie "nieograniczonemu i niekontrolowanemu okradaniu prywatności" poprzez umożliwienie rozlicznym służbom aparatu państwowego dostępu do komunikatorów internetowych, czy mediów społecznościowych.

Berkowicz powiedział, że projekt zakłada też możliwość wyłączania internetu na wybranym obszarze Polski, co w jego opinii może kojarzyć się tylko z Koreą Północną.

Wiceprezes Nowej Nadziei przypomniał, że Konfederacja ma projekt ustawy o ochronie prywatności, w którym przygotowała przepisy zabezpieczające przed regulacjami przewidzianymi w ustawie inwigilacyjnej, m.in. poprzez nałożenie jasnych ograniczeń w dostępie do prywatnych danych Polaków.

– Nie ma naszej zgody na to, żeby CBA, czy ABW, czy jakakolwiek inna organizacja skarbowa w dowolny sposób sprawdzała nam telefony. Konfederacja stoi na stanowisku, że musi być orzeczenie sądu. I to orzeczenie sądu dopiero daje prawo komuś sprawdzenia mojego telefonu komórkowego – powiedział z kolei Grzegorz Płaczek.

Podsumowując projekt ustawy Konfederacji, polityk ocenił, że za nadużycia służb powinny być przewidziane "wysokie kary finansowe".

– Dlatego, że osoby, które będą potencjalnie mogły się dopuścić jakiekolwiek nadużyć, muszą mieć świadomość, że jeżeli będą robić coś niezgodnie z prawem, to będą potem musieli tę karę finansową, bądź konsekwencje karne, ponieść – argumentował Płaczek.

Konfederacja ostrzega: Projekt jest w Sejmie

W lutym Konfederacja zorganizowała konferencje prasowe pod biurami posłów PiS ws. ustawy prawo o komunikacji elektronicznej. Politycy ugrupowania przekonują, że ustawa jest niekonstytucyjna i tak dalece ingerująca w prywatność użytkowników w sieci, że można już mówić o totalnej inwigilacji obywateli przez państwo.

Przypomnijmy, że na minionym posiedzeniu Sejm odrzucił wniosek Konfederacji o odrzucenie projektu ustawy o komunikacji elektronicznej w pierwszym czytaniu. Wraz z uzasadnieniem liczy prawie 3,5 tysiąca stron i waży 17 kilogramów. Sama ustawa ma 316 stron. Ustawa ma być dalej procedowana na następnym posiedzeniu Sejmu (25-26 stycznia). Na razie większość mediów całkowicie milczy na ten temat.

"Wzywamy wszystkich parlamentarzystów PiS i Solidarnej Polski do wykazania się realnym patriotyzmem, do porzucenia planów objęcia narodu polskiego totalną inwigilacją i do głosowania PRZECIWKO tej skandalicznej ustawie!" – apeluje Konfederacja.

"Pełny wgląd w czasie rzeczywistym"

Według zapisów tej ustawy Policja i osiem innych służb (Biuro Nadzoru Wewnętrznego, Straż Graniczna, Służba Ochrony Państwa, ABW, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Żandarmeria Wojskowa, CBA i Krajowa Administracja Skarbowa) ma uzyskać pełny wgląd, w czasie rzeczywistym, we wszystko, co przesyłają Polacy przez komunikatory internetowe i pocztę e-mail, a także do danych lokalizacyjnych we wszystkich smartfonach. PiS chce mieć nieograniczony wgląd we wszystko, co wysyłamy innym przez Internet" – czytamy na Facebooku prezesa Ruchu Narodowego Roberta Winnickiego.

Dostęp służb do danych użytkowników?

Związek Cyfrowa Polska ocenił w styczniu, że na przeforsowaniu regulacji ucierpią cyberbezpieczeństwo oraz prywatność użytkowników.

Sprzeciw analityków Cyfrowej Polski wzbudza przede wszystkim artykuł 43, zobowiązujący operatorów i innych przedsiębiorców do udzielenia służbom państwowym dostępu do danych użytkowników. Wymóg ten musi zostać zrealizowany w ciągu 24 godzin bez kontroli sądowej. Artykuł 43 nie precyzuje okoliczności, w jakich służby mogą uzyskać prywatne dane użytkowników sieci. W ocenie Cyfrowej Polski może to doprowadzić do naruszeń praw i konstytucyjnie gwarantowanych wolności.

Objęte tym obowiązkiem są dane dotyczące „publicznie dostępnych usług komunikacji elektronicznej niezbędne do: ustalenia zakończenia sieci telekomunikacyjnego urządzenia końcowego oraz użytkownika końcowego inicjującego połączenie, do którego kierowane jest połączenie i określenia – to naprawdę podnosi włosy na głowie – daty i godziny połączenia oraz czasu jego trwania, rodzaju połączenia, lokalizacji telekomunikacyjnego urządzenia końcowego, danych jednoznacznie identyfikujących użytkownika w sieci”. Dotyczy to także komunikatorów internetowych.

Cyfrowa Polska zwraca także uwagę na artykuł 53, dotyczący nakazu zatrzymania świadczenia usług w razie niejasno określonego "zagrożenia obronności, bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego".

W przypadku wystąpienia takich przesłanek, dostawca musi w ciągu 6 godzin zablokować wskazane przez rząd usługi. A to termin, który w wielu przypadkach może być niewykonalny – usługi komunikacji elektronicznej są często świadczone spoza terytorium Polski, a ich operatorzy funkcjonują według różnych stref czasowych.

Źródło: Konfederacja, YouTube / DoRzeczy.pl / Telepolis / Cyber Defence 24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...